Magdalena Boffito

Uncategorized

Magdalena Boffito – doktorat 2016

promotor prof. Błażej Ostoja Lniski
recenzent prof. Zygmunt Januszewski
recenzent prof. Eugeniusz Delekta

RENTGENOGRAMY
manewry wojenne na rubieżach ciała,
czyli transgresja cielesności.

Motywem przewodnim mojego projektu jest ciało ludzkie, figura. Kluczem do poznania ciała jest przemiana. Łac. transgressio oznacza przejście, przechodzenie. Każdą przemianę poprzedza rozpoznanie. Aby przekroczyć musimy mieć świadomość tego, co ogranicza. W przemianie następuje opuszczenie tego, co własne, porzucenie tego, co dobrze znane – na rzecz zawłaszczenia nowych, obcych i odmiennych gatunkowo elementów. Idąc dalej tym torem możemy wydedukować, że granice mogą być zdefiniowane – ale także modyfikowane, przesuwane. Transgresja jest konfliktem, wiąże się z walką, a ciało jest rodzajem terenu, na którym nieustannie odbywają się manewry wojenne. Każde przekraczanie granic wiąże się z ruchem i jest gestem wyzwalania się – od kogoś lub czegoś. Człowiek wykształcił umiejętność wyzwalania się spod władzy materii za pomocą słowa, stwarzając dla siebie przestrzeń językową.

Mój projekt doktoratu, wynika z chęci postawienia ciała pod obiektywem – prześwietlić, to znaczy zajrzeć do środka. Zbadać architekturę ciała – to znaczy również obserwować ruch tworzącej je materii. Materia krąży, raz jest częścią jednego układu, a za chwilę staje się zapożyczona i wchłonięta przez drugą formę, stanowiąc część innego planu i odmiennej konstrukcji.

Realizacja mojego projektu zakłada w zakresie techniki wykorzystanie druku na kliszy i zjawiska transparentności. Możemy tu mówić o transgresji płaszczyzny – klisza i transparencja przesuwają dwuwymiarowy obiekt w strefę trzeciego wymiaru, płaszczyzna ulega modyfikacji, co odbywa się poprzez zjawisko światła. Tam, gdzie jest światło jest również i cień. Jak zauważył Ponge Cień ma zawsze kształt ciała, które jest jego nosicielem. Jest więzieniem (ruchomym), geometrycznie określonym miejscem (niezamierzonej) kary, zadanej jednej cząstce przestrzeni przez drugą, rozświetloną radością (lub pełnią chwały). ¹

Linia jest dla mnie reminiscencją nici Ariadny. Nieustannie się plącze wyznaczając kręte drogi przeznaczenia. Kiedy myślę o Tezeuszu rozplątującym kłębek, mam przed oczami labirynt, którego zawiłości ta linia częściowo odzwierciedla. Zależnie od zwrotu oraz kierunku interpretacji linia powyższa prowadzi do wolności lub wytycza drogę ku śmierci. Jest to zarazem cienka smuga światła w ciemności, która wskazuje wyjście z labiryntu, ale również, patrząc niejako w kierunku przeciwnym i z innej perspektywy – ta sama nić krępuje Minotaura, zaciskając pętlę na jego szyi. Linia w moich pracach opisuje formę, dopowiada ją oplątując się wokół, nęci kształty i zamyka je w swojej pętli, ale czasem porzuca tę funkcję na rzecz swobodnego rozwijania się i zaczepiania. Nie lubię kiedy linia się rwie. Może to atawistyczna forma horror vacui. Wolę kiedy linia się rozwija, opowiada, konkretyzuje, drga i tańczy. Z trzech Mojr, największym strachem przejmuje mnie Atropos. Nie lubię ostrych przedmiotów. Istotny jest dla mnie wybór grafiki cyfrowej, która oddala według mnie problem czasu w procesie przygotowania matrycy – w przypadku technik cyfrowych nie wiemy, jak długo trwał proces twórczy i technologiczny, zatem czas nie zostaje wchłonięty – jak się dzieje w przypadku klasycznej grafiki warsztatowej, lecz niejako wyrzucony poza nawias. Również tutaj możemy mówić o pewnym rodzaju transgresji. Użycie fotografii, wykorzystanie skanu obiektu to zawłaszczenie i zamknięcie w płaszczyźnie grafiki fragmentów świata realnego, zewnętrznego w stosunku do samej pracy graficznej. To w konsekwencji prowadzi do zjawiska hybrydowości. Pomimo wchłonięcia elementów świata realnego, nie ma mowy jednak o odwzorowywaniu, ani reprodukowaniu – w przypadku grafiki cyfrowej nie ma tradycyjnej matrycy. Obraz cyfrowy może być kopiowany wielokrotnie, klisza jest pewnym nośnikiem, ale obraz może zaistnieć na każdej innej powierzchni. We wczesnych pracach narracja i figuratywność były dla mnie ważne, ponieważ bezpośrednio odzwierciedlały problem motywacji, religii, stąd bezpośrednio nawiązywałam do mitu.

Osadzenie w kontekście, zrozumienie własnego położenia na osi czasu, jest dla mnie ważne w definiowaniu czym jest twórczość. Mit cenię w szczególności za charakteryzujący go element zawieszenia, poddanie w wątpliwość ludzkich norm i osądów na rzecz innego porządku cechującego się nadnaturalnością, przyzwoleniem na nieciągłość zdarzeń. Sztuka może dążyć do obiektywizmu, ale zawsze wypływa z subiektywnych emocji i doświadczeń, a te rodzą się pod wpływem zdarzeń w określonej czasoprzestrzeni.

¹ Na szali znaków, Krystyna Rodakowska, s. 26, Biuro Literackie, Wrocław 2007

(tekst: Magdalena Boffito)